środa, 31 grudnia 2014

One Shot z okazji sylwestra "Przyjaźń jest po to, żeby z niej korzystać"

Ona jak każda piosenkarka, miała wszystko. Była bogata, sławna, miała tysiące fanów.  Nie potrzebowała miłości lub rodziny. Bo po co. Kosmetyki, ubrania, wygląd. To było dla niej najważniejsze. Żyła w luksusowej willi . Ogromny basen,  sauna, jacuzzi,  dziesiątki sypialni.  Pusty i cichy dom. No i oczywiście studio nagrań,  bo jak inaczej miałaby rozwijać swój talent. Ten wydający się z natury rzeczy mały pokoik , u Violetty był wielkości mieszkania przeciętnej rodziny. Violetty... Nie nawidziła swojego imienia,  a co się z tym wiąże, miała wielki żal do rodziców za nie. Dziewczyna z racji tego, że była rozpuszczona, niekoniecznie szanowala swoich rodzicieli.  Ogólnie nikogo nie szanowała.  Nie miała przyjaciół, rodzeństwa... Tylko fanów, którzy tak naprawdę jej nie znali.  Była tak na tyle wredna, że jej narzeczony zostawił ja tydzień przed ślubem.  I wcale nie odszedł do innej, miał jej po prostu dosyć. Violettcie została jedynie muzyka.  Postanowiła, że będzie w nią wkładać całe swoje szczęście,  jeśli jakiekolwiek miała. W swoim studiu gromadziła najróżniejsze instrumenty.  Cieszyło ją to, że umie grać na ponad 20. Święta spędziła śpiewając dla burmistrzy i innych ważnych osób Nowego Yorku oraz ich rodzin. W sumie była zaproszona do swoich rodziców, ale nie miała żadnych problemów z odmówieniem im.

"Za dwa dni nadejdzie sylwester"- pomyślała Violetta. Zawołała swoją stylistykę. Tak naprawdę to tylko ona rozmawiała prywatnie z wokalistką.

-Ludmiła!

Po krótkim czasie blondynka pojawiła się w drzwiach sypialni Violetty.

-Tak Violu?

-Pojutrze jest sylwester.  Musimy mnie w coś ubrać. - sztucznie zaśmiała się brązowo oka.

-To co za dwie godziny na zakupy?-spytała się Ludmiła.  Szczerze mówiąc, dziewczyna bardzo lubiła Violettę. Mimo jej humorków,  zachcianek oraz kaprysów, Lu trwała przy niej od pięciu lat. Kochała ją jak siostrę, ale szczerze wątpiła, że Violetta darzy ją tym samym uczuciem. Tak naprawdę jej przełożona też wręcz uwielbiała swoją stylistykę. Niestety, tak bardzo przejmowała się swoją reputacja, że nie mogła sobie pozwolić na głębsze uczucie.
-Dobrze, to jest o 14? - spytała Violetta, tym razem uśmiechając się szczerze. Pomyślała o nadchodzących paru godzinnych zakupach i wyszczerzyła jeszcze raz zęby.
-Okej. Pójdę do siebie się przebrać. - Ludmiła odwzajemniła uśmiech. Gdy blondyna wyszła z pokoju, Violetta rzuciła się na łóżko.
-Czemu ja jej tego nie powiem?- szepnęła do siebie cicho. Pogrążyła się w marzeniach. Myślała o tym , że fajnie by było mieć Ludmiłe za przyjaciółkę. I tak całe dnie spędzały razem , to czemu nie miałyby go spędzać prywatnie a nie służbowo. I nagle czarna myśl przeszła dziewczynie przez głowę. Co by było, gdyby Ludmiła mi odmówiła. Gdyby zrobiła coś co by mnie zraniło? Nie, ja nie przeżywam porażek. W tym samym czasie, te same myśli krążyły po głowie Lu. Tylko ona bała się , że Violetta ją odrzuci. No bo w końcu to była jej szefowa, a nie znajoma. Dochodziła czternasta. Obie dziewczyny były gotowe.
-To co, ruszamy? - spytała Violetta.
-Jasne! -odpowiedziała Ludmiła.
-Lu...-brązowo oka chciała się jej wygadać. Chciała jej o wszystkim opowiedzieć. Jednak to jeszcze nie był ten moment. -już nic. Chodźmy!
Zakupy udały się bardzo pozytywnie. Dziewczyny wróciły zadowolone. Niestety każda próba Ludmiły zbliżenia się do Violetty okazywała się porażką.
-A może urządzimy sylwestra u nas?-krzyknęła Violetta. Lu zdziwiła się słysząc te czasowniki w takiej formie.
-My?-spytała niepewnie. "Może jest jeszcze jakaś szansa" przeszło jej przez głowę. -Świetny pomysł! Zadzwonię do wszystkich w twoim imieniu.
-W naszym imieniu. -powiedziała Violetta. Ludmiła była tak szczęśliwa słysząc te słowa, że musiała uciec do gabinetu, żeby już obdzwaniać przyszłych gości. Przyjęcie miało zacząć się 31 grudnia o godzinie 18.
-Szybka jesteś - zaśmiała się Violetta.
-Hahahaah! Nawet nie wiesz jak.- odpowiedziała jej blondyna uśmiechem na uśmiech.
-Dobra, idę spać. Robi się późno. - powiedziała piosenkarka.
- Dobranoc. Śpij dobrze. Ja jeszcze wyskoczę na godzinkę, okej?
- A gdzie idziesz? -spytała się Violetta.
- Pod bramą czeka listonosz. To paczka dla mnie.-tłumaczyła się Ludmiła.
- Spokojnie. Dobranoc. - powiedziała Viola. Poszła na piętro do swojej sypialni. Może jednak to się uda, pomyślała. W tym samym czasie , Ludmiła odbierała swoją przesyłkę. Była ona nadana z Włoch od niejakiego Federico. Gdy blondynka otworzyła paczkę, widząc jej zawartość,  zaczęła krzyczeć.  Obudziło to nieszczęsną Violette.  Zbiegła ba dół,  zobaczyć o co tyle hałasu.
- Boże, Violu. Przepraszam, że Cię obudziłam. - Ludmiłe ze strachu trudno było otworzyć usta.
-Nic się nie stało.  Co ty tam masz? - powiedziała ciekawa Violetta, zaglądając przy tym do pudełka. -Czy to jest...
-Tak! Piękny, prawda?-w oczach Ludmiły malowało się szczęście.
-Ooo! A od kogo ten liścik? Kocham Cię z całego serca. Tęsknię za Tobą. Federico. - "Musi być fajnie dostać coś takiego" przebiegło Violettcie przez myśl. - No to mów,  kto to taki?
- To mój chłopak. - powiedziała blondynka i oblała się rumieńcem.
- Czemu nie mówiłaś? - spytała Violetta.
- Nie wiedziałam czy mogę...
- Zawsze możesz na mnie liczyć.  Jesteś dla mnie najważniejszą osobą.  Nie mam nikogo,  tylko ciebie. - brunetka wreszcie odważyła się wyrazić swoje uczucia.
- Violu nawet nie wiesz jak się ciesze. - krzyknęła Ludmiła i rzuciła się Violi na szyję.
- Dobra. Idę spać.  Dobranoc. - powiedziała piosenkarka uśmiechając się promiennie. Czuła się jak w niebie.  Nareszcie ma kogoś,  komu może się wygadać,  z kim może plotkować, nareszcie ma przyjaciółkę. Sylwester udał się tak samo jak udały się wcześniejsze zakupy.  Goście wyszli zadowoleni, a gospodynie trwały w przyjaźni wiele lat.









*****************
Sylwester juz dziś.  Jak go spędzacie?
Mam nadzieję, że OS się podoba.
Jeśli przeczytasz notkę wpisz w komentarzu "fajerwerki"
Dove i Marianna

4 komentarze: