piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział XXVII "Nie ważne, czy ty nie masz swojego życia???"

*Cami*
Chodziłam sobie po mieście. Przeszłam koło Resto. Była tam Fran. Siedziała sama przy stoliku i patrzyła się ze strachem w telefon. Weszłam do restauracji i podeszłam do przyjaciółki:
-Hej Fran, co jest?
-Nie ważne, czy ty nie masz swojego życia???- krzyknęła i wybiegła.
-Ej co jest? - krzyknęłam za nią jednak ona chyba nie usłyszała. Zrezygnowana usiadłam na krzesło. Wyjęłam z torby mój pamiętnik, a z niego wysypały się zdjęcia; moje i Brodweya.
 Szybko je podarłam. Jak on mógł mi to zrobić? To przecież okropne. Najpierw zostawiła mnie mama, a teraz on. A co do mamy to  z rok temu, po prostu zniknęła, zostawiając mnie i tatę, samych sobie. Mam tylko jedno jej zdjęcie. Tata resztę gdzieś schował. Oto one :
Nagle coś przykuło moją uwagę. Na ławce przed Resto siedziała Fran, a zaraz obok w krzakach siedział... Diego??? On jej jeszcze coś zrobi!!! Muszę ją ostrzec. Wybiegając z restauracji wpadłam na Adresa. Już miałam upaść, ale on mnie złapał. Patrzyłam w jego oczy, a on w moje. Rozpłynęłam się w tym brązie. Nigdy nie zauważyłam, że jest on taki przystojny. Chciałam go pocałować, jednak stwierdziłam, że tylko się zbłaźnię. Szybko się otrząsnęłam, wstałam, powiedziałam szorstko "dziękuję" i uciekłam. Przeszłam przez pasy i skierowałam się w kierunku domu. Gdy stanęłam przed drzwiami, moim oczom ukazało się małe zawiniątko leżące przed drzwiami. Do niego doczepiona była karteczka:
To Twój brat, Camilo.
Zaopiekuj się nim. Jest to syn Twojego ojca, nie martw się. Kiedyś do Was wrócę. Carlosowi będzie bezpieczniej u Was. Jestem w małym niebezpieczeństwie, wrócę jak tylko uda mi się uciec. 
Zaopiekuj się Carlem i nic nie mów ojcu, ani nikomu innemu, że to Twój brat.
Kocham Cię
Mama
Super! Nie ma jak opiekować się w tajemnicy małym bachorem. Mam za dużo problemów. Swoich własnych i prywatnych. Idę z tym Carlem do Violi, bo Fran raczej mnie nie wysłucha. Podeszłam do drzwi przyjaciółki i zapukałam. Otworzyła mi i po chwili zauważyła dziecko na moich rękach. Dziwnie się na mnie popatrzyła i zaczęła się śmiać. Jak ona może śmiać się w takiej chwili. Przeżywam przecież bardzo trudny okres; mama moja jest w niebezpieczeństwie, a ja mam w tajemnicy przed tatą wychować brata...
-Czemu się śmiejesz???
-Chyba jakieś żarty sobie stroisz!!! Skąd ty masz to dziecko?!-wyśmiała mnie. Odwróciłam się i już chciałam iść, ale pomyślałam, że do kogo pójdę jak nie do Violi. Uśmiechnęłam się. W końcu to mogło wydawać się jej śmieszne. Odwróciłam się znowu w stronę przyjaciółki, lecz ta się już nie śmiała. Gestem pokazała, żebym weszła. Poszłyśmy do jej pokoju.
-No więc skąd masz to dziecko?-spytała
- To Carlo- odpowiedziałam i się zaśmiałam
-Nie pytam jak ma na imię...
-Znalazłam go pod drzwiami- powiedziałam i pokazałam jej list.
-Wow! Ciekawe o co chodzi z tym niebezpieczeństwem. - zastanowiła się Viola. Pokazałam jej zdjęcie mamy.
-Skądś ją kojarzę...-zaczęła rozmyślać. Nagle olśniło ją, podbiegła do jakiejś szuflady i wyciągnęła magazyn.

-To ona!!!-krzyknęłam zdumiona.
-No właśnie! Też mi się tak zdawało. Hah! Ja zawsze mam rację!- krzyczała Viola.
-Dobra super, ale co ja mam zrobić z tym dzieckiem. Ojcu go nie mogę pokazać...
-No nie możesz... Wiem, zapytajmy Lu czy możemy zostawić go w domku letniskowym!!
*Fran*
Czy tylko ja mam takie problemy?! Jak mam wpakować Viole w to bagno???? Właśnie dostałam sms od... Violi?!
Violu:
Nie uwierzysz!!! Cami podrzucono brata- małego niemowlaka. Zostawiamy go w domku Lu.

O nie!!! I jeszcze dziecko! Gorzej być nie może!



*****************
No więc jest! Trochę później niż obiecywałam, ale jest.
No więc zmieniłam nazwę i od dziś nazywam się Marianna Camello.
Całusy
Marianna 

środa, 4 czerwca 2014

Wow!!!

Czeeść wszystkim!!!
  • Bardzo dziękuję, Wam za te 13 000 wyświetleń. Zawsze marzyłam o tak dużej liczbie odwiedzin. Mam nadzieje, że wspólnie dojdziemy do 15 000. :*
  • Druga sprawa. Jest mało komentarzy pod ostatnim rozdziałem, ale wiem, że to moja wina, bo zaniedbałam bloga. Obiecuje, że przed wakacjami wezmę się do roboty. 
  • Następny rozdział postaram napisać w ten weekend, albo w środę. Będzie długi. 


Besos
Tini