środa, 17 czerwca 2015

Rozdział XII "Kto potrzebuje pomocy?"

*Violetta*
Powoli otworzyłam oczy. Poczułam, że coś krępuje moje ruchy. Była to lina. Gruba i szorstka. Nieprzyjemnie wbijała mi się w ręce i brzuch. Podniosłam wzrok. Przede mną stała jedna lub dwie Gary. Obraz się strasznie rozmazywał. 
- Uciekasz? - spytała z pobłażającym uśmiechem. Wydała mi się strasznie okrutna, gdy tak nade mną górowała.
-Daj mi spokój... - szepnęłam zrozpaczona. No bo co więcej mogłam jej powiedzieć? Bałam się jej i ochroniarzy. Mieli nade mną przewagę liczebną i siłową. Ktoś musi mnie stąd uratować...
*Ludmiła*
- To co robimy? - spytałam. Byłam gotowa do działania od razu. Spojrzałam raz jeszcze na list od Violetty. Nagle coś zauważyłam. Szybko wzięłam kartkę do ręki. Przeczytałam jego treść i niespodziewanie rzuciło mi się coś w oczy. - Zobaczcie! - krzyknęłam na cały głos.

Pozdrawiam Was moi drodzy!
O mnie się nie martwcie.
Mimo tego, że mi nie pozwoliliście
Odjechać razem z Jamesem, zrobiłam to.
Cieszę się, bo chwile spędzone z nim w Grenlandii są wspaniałe.
Yetii mi nie grozi. Violetta
-Znamy ten list na pamięć. - powiedziała pesymistycznie Camila. 
- Czegoś nie zauważyliśmy. Dajcie mi długopis!- powiedziałam. Natalia szybko wstała i podała mi wyczekiwany artykuł biurowy. - Zobaczcie! Podkreśliłam pierwsze litery każdego wersu. Oto co wyszło: 
Pozdrawiam Was moi drodzy!
O mnie się nie martwcie.
Mimo tego, że mi nie pozwoliliście
Odjechać razem z Jamesem, zrobiłam to.
Cieszę się, bo chwile spędzone z nim w Grenlandii są wspaniałe.
Yetii mi nie grozi. Violetta
 - Pomocy? - spytał z niedowierzaniem Maxi.
- Kto potrzebuje pomocy? - spytał schodzący ze schodów Leon.
- Violetta. - powiedział bez opamiętania Andres. W oczach Leona pojawiło się przerażenie.
-Dlaczego? - spytał, tym razem sam siebie.
-Nie ważne dlaczego, Violetta potrzebuje pomocy. A my musimy pokazać, że jesteśmy jej przyjaciółmi. - takim akcentem zakończyłam naszą rozmowę.






***********
Wracamy z bardzo krótkim rozdziałem :)
I tak od czapy, polecam Wam książkę "Rywalki". Przeczytałam ją w niecałe 2 dni, drugą część "Elita" również w tym samym czasie, a trzecią "Jedyna" jeszcze czytam. Zakochałam się w tej książce i szczerze Wam ją polecam do przeczytania więc jak ją macie pod ręką to nie czekajcie ani chwili dłużej!
A może już są wśród Was fani Kiery Cass ( autorki mojej ulubionej książki) ?
Pozdrawiamy
Marianna i Dove

piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział XI "Ona się nie dowie... Nie może się dowiedzieć..."

*Leon*
- Jak to, o co chodzi? - spytał naiwnie Federico. Wszyscy patrzyli się na list, nikt go nie otwierał. Po prostu, widzieli tylko złożoną kartkę. Jedyny ja patrzyłem się w ścianę. Wiedziałem, że z tym listem jest coś nie tak. Francesca oprzytomniała i sięgnęła ręką w kierunku listu. Otworzyła go i przeczytała na głos jego treść:
Pozdrawiam Was moi drodzy!
O mnie się nie martwcie.
Mimo tego, że mi nie pozwoliliście
Odjechać razem z Jamesem, zrobiłam to.
Cieszę się, bo chwile spędzone z nim w Grenlandii są wspaniałe.
Yetii mi nie grozi. Violetta
-Aha...- wydusiła z siebie Camila. Znowu moi przyjaciele nie wykazali się trzeźwością umysłu. Nie odezwali się, ani nawet nie wyrazili spojrzeniem swojej ciekawości, którą na pewno czuli. 
-Jaki James?! - krzyknęła Ludmiła, wyrażając swój wybuchowy temperament. 
-Jaka Grenlandia? - wtórowała jej Francesca. 
-To wszystko jest takie nie jasne... Brodwey, gdzie jesteś?- brak naszego przyjaciela spostrzegła Camila. Wszyscy się rozejrzeliśmy. Znów jako jedyny dostrzegłem ważny fakt. Po piętrze ktoś chodził. 
-Muszę sprawdzić telefon, mam go w torbie, w pokoju. - powiedziałem i poszedłem w kierunku schodów. Gdy wszedłem na piętro i udałem się do sypialni Brodweya, on rozmawiał przez telefon. Widząc mnie, natychmiast przerwał rozmowę. 
-Co się dzieje? - spytałem niepewnie.
-Leon, mogę ci zaufać?- odpowiedział pytaniem na pytanie. Pokiwałem głową. - Muszę wyjechać...
-Jak to? - z wrażenia usiadłem na łóżku.
-Moja rodzina, jak wiesz, znajduje się w Brazylii. Po tej katastrofie, chcą abym wrócił do nich - do domu. - wypowiedział te słowa na jednym oddechu.
-Co na to Camila?- ponownie zadałem niepewne pytanie.
- Ona się nie dowie... Nie może się dowiedzieć...
- Niestety, ona się zorientuje, że cię nie ma.- powiedziałem i oboje się uśmiechnęliśmy.  - Może zabierz ją ze sobą...
- Nie wiem czy będzie chciała... - zastanowił się Brodwey. Po chwili dodał - Wylot już nie długo.
-Kiedy?- nie mogłem powstrzymać tego pytania.
- Postanowiłem poczekać aż Violetta wróci. - odpowiedział pewnie.
-To musisz szybko powiedzieć o tym Camili. - powiedziałem i wyszedłem chcąc dać mu czas na przemyślenia.  
*Violetta*
Po powrocie strażnika z ,,misji", Gary kazała mu dać mi coś do zjedzenia. Nick przyniósł mi talerz z przyzwoitym obiadem. Przyznam, że było to jedne z lepszych dań jakie jadłam.
- Kiedy mnie wypuścicie? - spytałam drugiego strażnika, który przyszedł zabrać naczynia.
- Gdy Pani osiągnie to, czego chce. - odpowiedział tajemniczo i odszedł. ,, Ona chce Leona" - przeleciało mi przez myśli.
-Nie dam jej osiągnąć sukcesu. - szepnęłam i w tej samej chwili zerwałam się z podłogi. Gdy doszłam do drzwi zatrzymałam się na chwilę, aby wysłuchać, czy ktoś nie stoi po drugiej stronie. Niestety moje plany legły w gruzach, bo ktoś otworzył drzwi i tym samym, uderzył mnie nimi, a ja upadłam. Zrobiło się strasznie ciemno. Poczułam nagły i piekący ból w całej czaszce. Wszystko się rozmazało, usłyszałam jeszcze perlisty śmiech i zasnęłam...







****************
Ojeju! Co to się narobiło!
KOMENTUJCIE PROSZĘ <3
Całusy Marianna i Dove

czwartek, 9 kwietnia 2015

Rozdział X "Zawsze, gdy się smucę wyglądam przez okno."

*Leon*
Trwaliśmy w niepokoju, siedząc na nowej kanapie. Cisze przerwał dzwonek mojego telefonu, sygnalizowany piosenką autorstwa Violetty - En mi mundo. Oznaczało to, że dzwoni moja dziewczyna. Wszystkie oczy moich przyjaciół zwróciły się w moim kierunku.Szybko odebrałem:
-Viola?- lecz zaraz usłyszałem sygnał rozłączania. Ze złości rzuciłem telefonem w kupioną razem z kanapą ławę.
-I co?- spytała Francesca, patrząc się na mnie z nadzieją i łzami w oczach.
-Głuchy telefon...- oznajmiłem jej.
-Słuchajcie, może poszła do kina. - powiedziała Ludmiła, rzucając nowe spojrzenie na całą sytuację.
-Spotkalibyśmy się...-odparła pesymistycznie Cami. To nie w jej stylu. Zwykle jest taka wesoła. Naprawdę martwi się o Viole.
*Gary*
-I na co ci był ten telefon?-spytałam się jej, jednocześnie rzucając przedmiotem o ścianę mojej piwnicy.
-No bo...-odparła, lecz natychmiast mój ochroniarz zamknął jej buzię.
-Cisza! - nakazałam. -  Teraz napiszesz im, że wszystko z tobą jest okey.
-A jak nie? - spytała ze łzami w oczach.
-Nie radzę ci dyskutować. - powiedziałam, a jeden z ochroniarzy podał jej kartkę wraz z długopisem. Zaczęła pisać. Po chwili skończyła. Ochroniarz podał mi ten list:

Pozdrawiam Was moi drodzy!
O mnie się nie martwcie.
Mimo tego, że mi nie pozwoliliście
Odjechać razem z Jamesem, zrobiłam to.
Cieszę się, bo chwile spędzone z nim w Grenlandii są wspaniałe.
Yetii mi nie grozi. Violetta

-Kto to James ? -spytałam, aby się upewnić.
-Mój chłopak. Leon nie popiera tego związku, bo twierdzi.... -odpowiedziała, lecz jej przerwałam.
-Mieszka na Grenlandii?
-Jego rodzice...- powiedziała pewnie. 
-To mi wystarczy. - ucięłam tą rozmowę. Zwróciłam się do strażnika.- Nick! Zanieś ten list do skrzynki domu, spod którego ją zabraliśmy.
-Tak jest!- odparł, zasalutował i odszedł. 
*Naty*
Zawsze, gdy się smucę wyglądam przez okno. Tak było i tym razem. Po paru minutach, ktoś pojawił się przed naszym domem. Włożył coś do naszej skrzynki. 
-Maxi!-szepnęłam, ale trochę zbyt głośno, bo wszyscy spojrzeli się w moim kierunku. 
-Co jest? - spytał Diego.
-Bo ktoś włożył do skrzynki...-nie zdążyłam dokończyć, bo Leon wybiegł przed dom. Wyjął list ze skrzynki pocztowej.Położył go na stole i głośno skomentował:
-O co tu chodzi?!






***********************
I oto jest rozdział X. 
Mam nadzieję, że się wam spodoba.
Marianna i Dove

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Wynik Konkursu! I miejsce



"Siedem wspomnień"

-Cześć kochanie - powiedziała Francesca siadając obok zamyślonego Diego - Coś się stało? - zapytała widząc ,że ukochany nie zareagował na jej powitanie.
-Musimy zerwać - powiedział Diego stanowczym tonem, po czym wstał z kanapy i stanął przy oknie.
-Co? Dlaczego? Przecież za dwa tygodnie miał być nasz ślub. Czemu musimy zerwać? - zapytała Fran łamiącym się głosem.
-Muszę wyjechać - odparł Diego nie odrywając wzroku od okna - Nie wiem kiedy wrócę. Nie wiem czy w ogóle wrócę. Taki związek nie ma sensu. Nadal bardzo cię kocham - Diego odszedł od okna i poszedł do sypialni. Po  chwili wrócił z dwoma walizkami.
-Nie możesz zabrać mnie ze sobą? - zapytała Francesca ze łzami w oczach.
-Nie mogę. Mój ojciec zlecił mi ten wyjazd. Muszę z nim jechać. Zabierając cię, zniszczyłbym twoje plany na przyszłość związane z pracą.
-Ale Diego ja cię kocham - powiedziała dziewczyna prawie szeptem.
-Ja też cię kocham - odpowiedział Diego - Żegnaj Fran - podszedł do płaczącej dziewczyny i pocałował ją w policzek, po czym opuścił dom. Francesca zapłakana pobiegła do łazienki. Wzięła do ręki żyletkę i przyłożyła do nadgarstka.
Pierwsza rana
-Za to pierwsze spotkanie - szepnęła.

-Jak chodzisz?! - krzyknęła szatynka lądując na ziemi.
-Przepraszam. Nie zauważyłem cię - odparł zmieszany chłopak podając rękę dziewczynie.
-Nie potrzebuję pomocy. Sama wstanę - powiedziała dumnie Francesca podnosząc się.
-Nie to nie - odpowiedział jej Diego wyraźnie urażony.
Oboje poszli w swoje strony.

Druga rana
-Za początek przyjaźni.

-Ty Fran będziesz pracować z.... Z Diego. Napiszecie referat na temat II wojny światowej - powiedziała nauczycielka z uśmiechem.
Po lekcjach Diego i Francesca spotkali się w parku.
-Dobra to kiedy i u kogo piszemy ten referat? - zapytała  starając się nie patrzeć na chłopaka.
-A może skoro musimy razem pracować to najpierw zawrzemy rozejm? - zapytał Diego z uśmiechem na twarzy.
-Serio? - spytała Fran niedowiarzając.
-Serio. To co? Zgoda? - wyciągnął do dziewczyny rękę na znak zawarcia rozejmu.
-Zgoda - chwyciła rękę i uśmiechnęła się do nowego przyjaciela.

Trzecia rana
-Za pierwsze "kocham cię".

-Fran , chcesz być moją dziewczyną? - spytał Diego nieco zmieszany.
-Tak! Od zawsze coś do ciebie czułam tylko bałam się przyznać.
-Teraz na zawsze będziemy razem. Kocham cię.

Czwarta rana
-Za pierwszą randkę.

-Co dzisiaj robisz? - zapytał Diego Francescę gdy razem wracali po szkole do domu.
-Tak w sumie to nic. A co? - odpowiedziała szatynka.
-W takim razie zapraszam cię na randkę.
-Ok. To o której?
-O 15 przyjdę po ciebie i pójdziemy na naszą pierwszą randkę.

Piąta rana
-Za pierwszy pocałunek.

-I jak ci się podobała nasza pierwsza randka? - zapytał Diego przed domem Francesci.
-Była idealna - odparła dziewczyna z uśmiechem.
-Nie. Nie była - powiedział tajemniczo Diego - Brakuje tego - w tym momencie chłopak złożył na ustach Fran pierwszy, gorący pocałunek.

Szósta rana
-Za nasz pierwszy raz.

Po godzinie oglądania fimu Diego znudził się. Zaczął całować swoją dziewczynę po szyi.
-Co robisz Diego? - zapytała Fran z wyraźnym zadowoleniem.
-No co? Nie mogę całować po szyi swojej dziewczyny? - powiedział Diego  nie przerywając poprzedniej czynności.
-Ale ja wolę w usta - po tych słowach dziewczyna namiętnie pocałowała Diego. Zaczęli pogłebiać swoje pocałunki. Z każdą chwilą całowali się coraz namiętniej i brutalniej...

Siódma rana
-Za oświadczyny.

-Fran. Znamy się już trzy lata. W dniu w którym cię poznałem od razu wiedziałem ,że nie będziesz mi obojętna. Francesco. Wiesz jak bardzo cię kocham. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie? - Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko wpiła się w usta chłopaka.
-Taka odpowiedź wystarczy? - zapytała po oderwaniu.
-Zdecydowanie - odpowiedział chłopak z uśmiechem.



Kolejna ważna chwila w jej życiu miała być jeszcze piękniejsza niż ta poprzednia. Niestety. Za późno. Przymknęła oczy czując że to koniec. Żyletka wypadła jej z ręki a ona osunęła się na ziemię...
Nagle do łazienki wszedł Diego. Wrócił bo plany się pozmieniały i dowiedział się ,że nie musi wyjeżdżać. Niestety. Spóźnił się. Uklęknął przy ukochanej i chwycił jej dłoń.
-Fran. Kocham cię. Proszę. Nie odchodź. Proszę... - wyszeptał płacząc.
Jednak to na nic się zdało.
Było za późno.
Jej serce przestało bić...



- by Monika MZ

 Ten krótki OS podbił nasze serca. Po nagrody zwycięzcy, proszę pisać na tego samego e-maila.  
Marianna i Dove

Wyniki Konkursu! II miejsce

"Nawet najgorsza prawda jest lepsza niż najmniejsze kłamstwo"

Wyszła z domu. Ubrana jedynie w jeansy i niebieski t-shirt. Ma dość, znów pokłóciła się z bratem. Idzie przed siebie. Nagle zaczyna padać. Dziewczyna idzie dalej, jej krok jest coraz szybszy, po chwili zamienia się w bieg. Jest już mokra. Chowa się pod drzewem. Rozgląda się nerwowo. Wybiega spod drzewa, które nie dawało jej zbyt dużej ochrony przed deszczem. Ma dobrą kondycje, więc już po kilku minutach puka do drzwi domu naszej głównej bohaterki. Wchodzi do domu zaproszona przez nią. Ściąga przemoczone buty. Idą do pokoju dziewczyny. Mokra stoi, a druga wyciąga czyste ubrania ze swojej szafy i podaje przyjaciółce:
- Idź się przebierz. - kieruje się do łazienki. Ubiera czarne leginsy, czerwoną bluzkę i szarą bluzę z kapturem, które dostała od przyjaciółki. Patrzy do lustra. Rude włosy spięte w warkocz rozpuszcza, aby szybciej wyschły. Z mokrymi rzeczami w ręce, wraca do przyjaciółki:
- Skoro wyszłaś z domu na taki deszcz, musiało się coś ważnego stać? Znów się pokłóciliście? - pyta krótko włosa brunetka siedząca na łóżku.
- Tak! Strasznie mnie wkurzył! - mówi i siada gwałtownie obok przyjaciółki.
- O co poszło tym razem??
- Nie zgadniesz! Zabrał mi telefon! Znalazła go mama u niego w pokoju! Po co był mu mój telefon?? - ruda zaczęła się użalać. Dziewczyny przyjaźnią się od przedszkola. Kiedyś mieszkały na przeciwko siebie, ale potem Camila się przeprowadziła. Jest o rok starsza od przyjaciółki, ale im to nie przeszkadza, zawsze świetnie się rozumiały. Od jakiegoś czasu Camila cały czas kłóci się ze swoim bratem - Maxim. Nie wie jeszcze, że najlepsza przyjaciółka ukrywa przed nią wielki sekret.

Godzinę później.....
Camila już wyszła. Brunetce dzwoni telefon:
- Hallo? - odbiera
- Natalia cześć! Camila już wyszła?? - słyszy w słuchawce znajomy głos
- Tak, wyszła, ale ja już dłużej nie mogę jej okłamywać! Musiałeś, zabierać jej ten telefon?
- Tak, musiałem, bo usunęły mi się wszystkie kontakty i nie miałem jak do ciebie zadzwonić. Musiałem odpisać twój numer z jej telefonu.
- Nie mogłeś po prostu do mnie przyjść?
- Przecież nie pozwalasz mi przychodzić do siebie, bo twoja mama by się zorientowała.
- Faktycznie. To trzeba to było zrobić tak, aby nie zauważyła. Zrozum mnie, czuje się okropnie. Ona przychodzi do mnie ostatnio prawie codziennie i nagaduje jaki to jesteś okropny, a ja co mam zrobić?? Chce jej o nas powiedzieć, ale nie teraz, gdy jest na ciebie cały czas zła! Postaraj się przez najbliższe kilka dni się z nią nie kłócić, to będę mogła jej powiedzieć!
- Natalia, wiesz, że to nie jest dobry moment! Poczekaj jeszcze chwilę!
- Niech ci będzie,
- To kiedy się widzimy?
- Dziś, tam, gdzie zawsze, za 2 godziny, dopilnuję, żeby Camila została w domu.
- Już się nie mogę doczekać! Do zobaczenia!
- Pa! - rozłączyłą się.
Natalia znalazła w kontaktach numer Camili i zadzwoniła:
- No hej, jak tam?? - zapytała
- Okey, a u ciebie?? - usłyszała głos przyjaciółki
- Też dobrze, masz jakieś plany na potem??
- Tak, zapomniałaś? Dziś czwartek, za półtorej godziny mam korki z matematyki.
- A! Faktycznie, to nic, zobaczymy się kiedy indziej, a ile trwają te korepetycje??
- Ponad godzinę, a co?
- Nic tak się pytam, a potem co robisz??
- Potem muszę napisać wypracowanie na polski.
- Czyli dziś nie ruszasz się z domu? - zapytała z  nieodpowiednim do sytuacji entuzjazmem
- Cieszy cię to?? Powinnaś mi współczuć!
- Nie no coś ty, nie cieszę się, po prostu... og...lądam tele...wizor! I pokazali taką śmieszną sytuacje, nie ważne! To widzimy się jutro w szkole! Hej!
- Pa!- rozłączyły się
- To Camile mamy z głowy! - powiedziała sama do siebie. Zaczęła się przygotowywać do spotkania z bratem przyjaciółki. Swoją burze loków podpięła z jednej strony, a z drugiej zostawiła rozpuszczone. Otworzyła szafę. Patrzy się na jej zawartość dobre 15 minut. W końcu się rusza. Sięga po czerwone spodnie, białą bluzkę z krótkim rękawem. Ubiera się. Staje przed lustrem. Przegląda się. Idzie do łazienki. Przemywa twarz wodą. Wyciera do ręcznika. Następnie sięga po kosmetyczkę. Robi sobie delikatny makijaż. Wychodzi z łazienki. Zostało jej 40 minut do spotkania. Zbiera się do wyjścia. Do kieszeni spodni chowa telefon. Wychodzi z pokoju. W przedpokoju ubiera czarne tenisówki i czarną skórzaną kurtkę ramoneskę. Wychodzi z domu żegnając się krótkim:
- Wychodzę! Pa!
Po 10 minutach jest na przystanku, czeka na autobus, który zaraz powinien przyjechać dojedzie nim na obrzeża miasta, skąd będzie potrzebować tylko kilku minut, aby dojść do kawiarenki, w której zawsze spotyka się z Maxim. Wsiada do autobusu, a raczej busa, który jest prawie całkiem pusty, prócz jakichś dwóch starszych pań, kieruje się na sam koniec busa.  Po chwili autobus zatrzymuje się na jednym z przystanków i wsiada chłopak mniej więcej w jej wieku, który mimo dużej ilości wolnych miejsc postanawia zająć to obok niej.
- Cześć! - zagaduje ją, a ta posyła mu wymuszony uśmiech
- Często cię widzę jak jedziesz tym autobusem na obrzeża miasta, mieszkasz tam?? - pyta
- Nie, - odpowiada krótko
- Ja jeżdżę tędy do kolegi, a nie przedstawiłem się Federico- powiedział i wysunął rękę w jej stronę
- Natalia - podała mu dłoń - jeżdżę tu, aby się spotkać z ch... kolegą. - chłopak się do niej serdecznie uśmiechnął.
- Przepraszam tu wysiadam - powiedziała i wstała z miejsca
- Ja też - powiedział i również wstał
Razem wyszli z autobusu. Dziewczyna popatrzyła na telefon.
- W którą stronę idziesz? - zapytał Federico
- Idę do tej kawiarni tu! - pokazała ręką kierunek
- Odprowadzę cię! - zaproponował
- Nie trzeba, dojdę.
- Ale idę w tę samą stronę! - szli w ciszy, gdy byli już prawie pod kawiarnią on się zatrzymał i wyciągnął z kieszeni kartkę, a w plecaku znalazł długopis. Naskrobał na niej kilka cyfr i podał Natalii:
- To mój numer tak jakbyś chciała zadzwonić!
- Dzięki. - powiedział i schowała kartkę do kieszeni. Dziewczyna wchodzi do kawiarni i macha chłopakowi na pożegnanie. On zatrzymuje się i przez okno patrzy na nią, gdy widzi z kim siada i jak się z nim wita dzie dalej. Spotkanie Natalii z Maxim, było miłe - jak zawsze. Po godzinie wyszedł Maxi i wsiadł do autobusu, którym dojechał do domu, po jakichś 15 minutach wyszła Natalia, robią tak, aby nikt nic nie podejrzewał. Skierowała się w stronę przystanku:
- Natalia! - usłyszała za sobą krzyk, od razu się odwróciła i zobaczyła biegnącego w jej stronę Federico. Stanęła i poczekała na niego.
- Dzięki, że zaczekałaś! - powiedział dochodząc ją
- Co za zbieg okoliczności, że znów się dziś spotykamy! - przywitała się - Jedziesz tym samm autobusem?
- Tak
- Ja też - szli. Stanęli na przystanku:
- Mogę cię o coś zapytać? - zapytał niepewnie Federico
- Jasne
- Ten chłopak, z którym się spotkałaś to twój chłopak? - zapytał
- Tak, spotykamy się od jakiegoś czasu
- No to trudno. - powiedział, w cale nie jakoś mocno zasmucony
- A ty masz dziewczynę? - zapytała wpadając na ciekawy pomysł
- Nie, - odpowiedział
- Bo tak w sumie to jesteś bardzo miły, a moja przyjaciółka jest w tej chwili sama,   mogę jej dać twój numer? - zapytała bez ogrudek
- W sumie to co mi szkodzi, możesz! - przyjechał autobus, wsiedli do niego, usiedli z tyłu obok siebie.
- A ta twoja przyjaciółka jaka jest? - zapytał chłopak
- Bardzo fajna, rok starsza ode mnie i trochę wyższa nazywa się Camila ma dlugie rude loki. Jest bardzo fajną dziewczyną, lecz nie ma szczęścia do chłopaków.
Resztę drogi rozmawiali o Camili.

Następnego dnia.....
- Mam coś dla ciebię! - powiedziała Natalia do swojej przyjaciółki, która na jej proźbę ją odwiedziła
- Dla mnie? - zapytała zdziwiona Camila
- To tam, tam, tam, tam - numer telefonu do fajnego chłopaka - powiedziała i pomachała przyjaciółce przed oczami karteczką z numerem Federico
- Co to za chłopak? - zapytała ruda
- A więc ma na imię Federico, to wysoki brunet, bardzo miły i wydaje mi się, że fajny poznałam go wczoraj.
- A dlaczego mi dajesz jego numer,przecież ty też jesteś wolna!
- Jakoś mi nie przypadł do gustu

Tydzień później.....
Camila dwa razy spotkała się z Federico i bardzo się polubili. Niestety ten powiedział jej jak poznał Natalie i o tym, że ma ona chłopaka....
- Jak mogłaś mi nie powiedzieć, że masz kogoś! Ja głupia myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami!
- Camila jesteśmy przyjaciółkami, ja po prostu bałam się twojej reakcji!
- Mojej! Przecież nie znasz! Ucieszyłabym się, że jesteś szczęśliwa!
- Ale ty nie wiesz kto to jest!
- A kto to jest! Znam go chociaż!
- Znasz i to dużo lepiej niż ja!
- To kto to jest?!
- To... nie umiem ci tego powiedzieć - dziewczyna wyciągnęła z kieszeni komórkę i pokazała przyjaciółce swoje zdjęcie z Maxim.
- Dobra świetny żart, a teraz powiedz mi kto to jest na prawdę. - Camila jej nie uwierzyła
- Ja nie żartuje! Jak miałam ci powiedzieć, że spotykam się z twoim bratem, gdy ty cały czas byłaś na niego zła! - ruda miała wypisane na twarzy zdziwienie, usiadła na łóżku przyjaciółki. Natalia siadła obok niej:
- Kiedy to się zaczęło? - zaptała Camila po chwili ciszy
- Miesiąc temu. Przyszłam do ciebie, lecz ciebie nie było był tylko on. Zaprosł mnie do środka. Porozmawialiśmy i tak jakoś wyszło od tego czasu spotykaliśmy się.
- Muszę to przemyśleć! - powiedział Camila i wyszła z pokoju przyjaciółki. Przez okrągły tydzień nie odezwała się do Natalii nie odbierała od niej telefonu, nie odpowiedała na smsy, nie wpuszczała jej do domu. Nie rozmawiała też z Maxim, który źle się czuł z tym, że to pod jakimś względem przez niego rozpadła się przyjaźń jego siostry i jego dziewczyny.
Po tygodniu Camila napisała do Natalii smsa:
"Wybaczam ci to kłamstwo. Ze względu na to jak długo cię znam, ale nie chcę już się z tobą przyjaźnić. Zaakceptuj moją decyzje, okłamałaś mnie, Nie chce mieć takiej przyjaciółki. Przynajmniej na razie."
Mimo próźb i ciągłych przepraszań Natalii, Camila nie zmieniła dania. Koleżankowały się, ale to nie było to co wcześniej. Camila spotykała się z Natalią, gdyż ta często przychodziła do Maxiego, gdyż teraz już nie musieli się ukrywać. Camila wybaczyła też bratu. Camila wciąż spotykała się z Federiciem, który nie pochwalał jej decyzji. To on skłonił ją do całkowitego przebaczenia byłej przyjaciółce. Umówił się z Camilą, lecz kazał na to spotkanie przyjść także Natali. Powiedział:
- Camila, wiem, że jesteś na nią zła, ale myślę, że ona nie zasługuje na takie traktowanie, zresztą widzę, że ty też nie dajesz sobie rady bez Natalii. Potrzebujecie się nawzajem. Wytrzymałyście bez siebie całe 2 miesiące, lecz wiem, że to były najgorsze dwa miesiące w waszym życiu. Wiem to, gdyż wiem jak ty Cami się zachowywałaś, a od Maxiego z którym to wszystko zaplanowałem, wiem, że ty Naty, też byłaś smutna. Razem z Maxim kupiliśmy dla was te brązoletki - pokazał dziewczynom dwie srebrne brązoletki z zawieszkami w kształcie połówek serca. - Po jednej dla każdej.
W tym momęcie Camila nie wytrzymała i podbiegła do przyjaciółki i mocno ją przytuliła
- Tęskiłam za tobą! - powiedzał Natalia
- Ja też - odpowiedziała Camila
Dziewczyny ubrały brązoletki kupione przez chłopaków. Gdy złączyło się serduszko w całość z jednej strony był napis "Best friend", a z drugej "Natalia & Camila"
Koniec!




-by Asia 

Wyniki Konkursu! III miejsce

Tydzień bez niego. Nie wierzę, że tyle wytrzymuję. Bez jego ust, bez jego zapachu, uśmiechu. Tęsknię za nim. Ale tak prędko mu nie odpuszczę. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer do mojej siostry.
- hej Lu, przyjdziesz do mnie?- spytałam z nadzieją
- jasne będę za minutę- to trochę dziwne bo kupiliśmy domy naprzeciwko siebie. Bardzo się kochamy i nie możemy się rozdzielać. Po chwili usłyszałam dzwonek. Z nadzieją, że to będzie Luśka otworzyłam drzwi. Niestety to nie była ona. Stał tam ON zamknęłam od razu drzwi lecz mi to uniemożliwił
- Viola pogadajmy- zaczął
- nie mamy o czym- warknełam
- daj mi to wytłumaczyć- poprosił
- nie, Leon to już skończone daj se spokój. Ta dziewczyna dała jasno do zrozumienia, że jesteście razem! Daj mi spokój!- zamknęłam drzwi i usiadłam opierając się o nie. Nagle znów rozległ się dźwięk dzwonka. Wstałam i otworzyłam je.
- mówiłam ci żebyś dał mi spokój- jednak to nie był Leon tylko moja siostra
- przepraszam myślałam, że to Verdas- wytłumaczyłam się i wpuściłam ją do środka
- może powinnaś z nim porozmawiać, ulży ci zobaczysz- zaczęła
- nie dam radę- przerwała mi
- Vilu on tu przychodzi codziennie by cię odzyskać, walczy o ciebie zrozum to- złapała mnie za dłoń
- może pójdziemy dziś na imprezę co ty na to?- zmieniłam temat
- okej to przyjdę po ciebie o 20- klasneła dwa razy w dłonie po czym wyszła jest właśnie 17 zostały mi 3 godziny. Pędem ruszyłam do łazienki, gdzie się umyłam, uczesałam i zrobiłam lekki make up. Następnie udałam się do pokoju i zaczęłam szukać kreacji. Po piętnastu minutach zdecydowałam się na czarną, krótką sukienkę i do tego czarne wysokie szpilki. Zeszłam ze schodów pod wpływem dzwonka do drzwi. Za nimi stała Lu, ubrana w granatową sukienkę i tego samego koloru buty.
- gotowa?- spytała na co kiwnęłam znacząco głową. Wyszliśmy a już po chwili byłyśmy w klubie. Niestety należący do Pana Verdasa. Zamówiłam wódkę, po paru kieliszkach byłam już pijana. Odszukałam wztokiem Lu, która świetnie się bawiła. Chwiejnym krokiem do niej podeszłam.
- pójdę już, baw się jeszcze- powiedziałam i odeszłam. Mam pomysł! Odwiedzę Leona! Co z tego, że jest po północy? Zapukałam do drzwi a po chwili otworzył mi zasypany Leon. Zaraz się na niego rzucę.
- Violetta? Jesteś pijana- stwierdził łapiąc mnie w talli. Żartowałam ręce na jego szyi. Wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego pokoju. Zdjął ze mnie ubrania i położył na łóżku. Musnełam jego usta, chciał już wstać ale pociągnęłam go i wylądował na mnie.
- skarbie nie idź nigdzie- wymamrotałam
- ćśś... śpij teraz- powiedział z troska
- chce z tobą- wtuliłam się w niego jak w misia a po paru minutach zasnęłam. Rano obudziłam się z mocnym bólem głowy, a co najważniejsze obok mnie leżał Leon. Co ja tu robię? Krzyczałam w myślach. Ale podoba mi się taki widok mogła bym to widzieć codziennie. Cicho Violetta on cię zranił nie możesz mu tego wybaczyć. Próbowałam się wygramolić z jego uścisku, lecz nie mogłam, jest zbyt silny. Poddałam się, wypiłam się w niego najmocniej jak mogłam i udawałam, że śpię.
- kocham cię- wyszeptał i pocałował mnie w czoło. Otworzyłam oczy.
- co ja tu robię?- spytałam
- przyszłaś do mnie- powiedział
- już mnie tu nie ma- wymruczałam
- nie najpierw mnie wysłuchasz- wstał i zakluczył drzwi od sypialni. Wyskoczyłam z jego łóżka i zaczęłam się ubierać.
- nie chce, nasz temat jest zamknięty- warknełam, zobaczyłam, że klucz jest w drzwiach więc do nich podeszłam lecz Leon szepnął mnie i przycisnął do ściany. Przestraszyłam się, nigdy taki nie był.
- nie pozwolę, ci odejść. Nie rozumiesz, że cię kocham? Że nie mogę bez ciebie żyć? Nie widzisz tego?- spojrzałam mu w oczy widziałam w nich smutek. Błagam Verdas puść mnie bo zaraz ci ulegne.
- nie znam tej psyhopatki zrozum, nie potrafił bym ci tego zrobić za bardzo cie kocham- wyszepta, spuścił głowę, puścił mnie i stanął koło okna.
- możesz iść, nie będę cię tu zatrzymywał na siłę- w tej chwili coś we mnie pękło
- L-leon?- wyszeptałam tak by to usłyszał. Odwrócił się do mnie przodem a w tedy zobaczyłam łzę, która samotnie leciała mu po policzku. Podeszłam do niego i wbiłam mu się w usta. Mam nadzieję, że nie będę żałować.
- to znaczy, że jesteśmy nadal razem?- spytał z nadzieją w głosie. Kiwnęłam głową na tak, on się delikatnie uśmiechnął i pocałował namiętnie. Odeszłam się od niego i miałam genialny plan.
- siadaj na łóżku- rozkazałam. Zdziwiony usiadł na łóżku. Wzięłam do ręki jego telefon i usunęłam mu wszystkie zdjęcia, oraz kontakty i ogólnie zresetowałam mu jego smartfona.
- to była twoja kara- uśmiechnęłam się zwyciezko ten tylko wstał i mnie pocałował czule ale delikatnie
- ale teraz mam kłopot- wymruczał mi do ucha obejmując w talii
- a to już nie mój kłopot- zasmiałam się
- twój, twój bo nie mam, żadnych twoich zdjęć, nie mówiąc o numerach- musnął moje usta a ja zachichotałam
- to ja już będę się zbierać- wzięłam swoje szpilki i już miałam wyjść gdy mój kochamy Leoś mi w tym przeszkodził.
- skarbie mam taką sprawę, mógł bym znów wprowadzić się do ciebie? Nie chce kuzynom sprawiać kłopotu- powiedział ze słodka minka
- ty się jeszcze pytasz? Pakuj się- zaśmialiśmy się
Wieczorem*
Jestem już u siebie w domu, tak się cieszę, że jestem znów z Leosiem tak się cieszę. Poprawiłam swój szlafrok i dalej robiłam kanapki. Jest 20 nie chce mi się chodzić w ciuchach a to jest tak jakby wygodne. Leoś jest właśnie w toalecie. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć a za nimi stała Lu.
- Viola wszystko dobrze? Od wczoraj się nie odzywałaś- zaczęła panikować
- wszystko dobrze spokojnie- zmierzyła mnie wzrokiem
- Viola, ty się chcesz wyszaleć na imprezie, w domu wszędzie, a Leon zapewne myśli jak cię odzyskać czy ty już całkowicie zwariowałaś- krzyknęła, nie dała mi nawet dojść do słowa. W pewnym momencie poczułam jak ktoś mnie obejmuje w talii, całuje mój polik i kładzie swoją głowę na moim ramieniu. Mimo wolnie się uśmiechnęłam.
- cześć Lu, dzięki, że stoisz w mojej obronie ale to już nie będzie potrzebne bo, wróciliśmy do siebie- spojrzałam na niego i jeszcze szerzej się uśmiechnęłam.
- czemu mi nic sie powiedziałaś?- spytała
- nie dałaś mi dojść do słowa- zaśmiałam się
- jasne, dobra ja spadam. Verdas nie zmarnuj ostatniej szansy pa- krzyknęła uradowana. Zamknęłam drzwi i spojrzałam na mojego ukochanego, pocałował mnie namiętnie.
- napewno jej nie zmarnuje- uśmiechnęłam się na jego słowa następnie poszłam do kuchni i wykonałam poprzednią czynność.
Dwa miesiące później wzięliśmy ślub a rok później urodziły nam się dwa owoce naszej miłości. Czyli dwie słodkie bliźniaczki Lara i Vanessa Verdas. Jestem szczęśliwa, że tak to wszystko się potoczyło.



- by Anka nieważne

wtorek, 24 marca 2015

Konkurs + Nagrody

Pierwsze Miejsce
*Przez 2 miesiące od podania wyników konkursu (2 czerwca) z prawej strony będzie podany adres bloga*
*dyplom za pierwsze miejsce*
*opublikowanie One Shota tutaj*
*10 komentarzy na blogu*
Drugie Miejsce
*Przez 1 miesiąc od podania wyników konkursu (2 maja) z prawej strony będzie podany adres bloga*
*dyplom za drugie miejsce*
*opublikowanie One Shota tutaj*
*6 komentarzy na blogu*
Trzecie miejsce
*Przez 2 tygodnie od podania wyników konkursu z prawej strony będzie podany adres bloga*

*dyplom za trzecie miejsce*

*opublikowanie One Shota tutaj*

*3 komentarze na blogu*



No i proszę. 
Mamy nagrody.
Prosimy Was! Wysyłajcie prace. 
Dove i Marianna