wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział XXII " Bo przecież zdrowie chorego jest najważniejsze "

*Federico*
Jestem strasznie niewyspany. Całą noc myślałem o Lu, Violi i Naty. Nie wierzę w to, że Ludmiła mogłaby zrobić coś tak okrutnego.  Ona taka nie jest... Zasnąłem dopiero około 5 nad ranem, a wstałem o 8. Wcześnie... a mamy wakacje... Obudził mnie sms od Fran:
Narada w Resto!!! PILNE!!!

No więc przyjechałem jak najszybciej. Okazało się, że byłem na miejscu nawet przed Fran. Po chwili już byliśmy w komplecie. 
-No więc dzwoniła Ludmła...-zaczęła Włoszka
-Co mówiła?-zapytał Maxi. Był dzisiaj wyjątkowo zdołowany.
- Non raccolse- powiedziała chyba celowo po włosku. Pewnie by nie zrozumieli... Ale ja mieszkałem 5 lat we Włoszech. Wszyscy patrzyli na nią. Ich wzrok mówił " Nie rozumiem... Wytłumacz"
-Fran mówi : "Nie odebrałam"- przetłumaczyłem.
-Dlaczego???-krzyknęli wszyscy naraz.
-Odpisałam jej...-po czym pokazała nam sms'a. 
-I dobrze jej tak!!!-krzyknęła Camila- A tak w ogóle widział ktoś Brodweya?
Wszyscy zaprzeczyli.
-Trzeba do niej zadzwonić. Dare il tuo cellulare!!!- krzyknąłem. Tylko Fran zrozumiała. Podała mi komórkę. Dzwonię... Nie odbiera!!!- Nie odbiera!!! Idziemy ich szukać!!! Zniknęły w lesie!!! Do lasu!!!
Szukaliśmy, szukaliśmy. Dziewczyny marzły
robiło się ciemno, aż w końcu Andres krzyknął:
-Patrzcie. W tym lesie mieszkają takie dziwne zwierzęta. Takie z kołami!!!
Wszyscy się do niego zbiegli.
-Andres, to nie zwierzęta, to auto-powiedział Leon i zaśmiał się z Andresa. 
-Na co czekamy?? W drogę!!!!-krzyknęła Camila i pobiegła za śladami.
-Attesa di Camila!*-krzyknęła Fran i pobiegła za nią. Nie zostało nam nic innego jak pobiec za nimi.
*Violetta*
Było coraz gorzej. Naty cały czas była nieprzytomna. Nie wierzę w to, że to Brod... On... Cami się załamie... Nagle drzwi otworzyły się. Stanął w nich... No właśnie kto?? Nie było widać jego twarzy. Chciałam wstać lecz on szybko położył na podłodze tacę z jedzeniem i wyszedł. Podeszłam bliżej.
-Lu? Śpisz?-zapytałam szeptem. Po dłuższej chwili doszła odpowiedź:
-Spałam. Co się stało???
-"Jedzenie" przyszło- powiedziałam widząc na talerzu jakąś papkę. 
 -Odechciało mi się jeść- powiedziała lekko obrzydzona Lu.
-Tak, masz rację. Zostawmy dla Naty. A my zjemy ten chleb. Bo przecież zdrowie chorego jest najważniejsze.-zaśmiałyśmy się.
-Boje się jak zareaguje Cami...-powiedziała Lu po posiłku.
-Ja też, ja też...










*************
Jest rozdział XXII. Bardzo mi się podoba nowy wygląd bloga, a Wam?
No to proszę o 9 komci i dodaję next. Ostatnio słabo Wam idzie z komentowaniem :( Ale to nic i tak Was kocham :*.
* Camila stój !
Besos
Tini


 

12 komentarzy:

  1. Cudowny <33
    Nie mogę się doczekać następnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta papka... Fuj!!!
    A rozdział super!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział!!!
    A to jedzenie!!! Zostawić dla Naty!!! Hahaha uśmiałam się!!!
    Mikuś <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział!
    Nie wież jak mi się podoba.
    Piszesz doskonale.
    czekam na next.
    i życzę ci dalej takich rozdziałów.
    Besos
    Violka

    OdpowiedzUsuń
  5. boski brodway jak możesz czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. zapraszam http://leonettafolewernew.blogspot.com/2014/02/scenariusz-26-22-dlaczego-pozwoliam-mu.html?showComment=1393443674274#c1476157575296075490

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny :* Mua Hihihihi wczoraj do 23 siedziałam żeby przeczytać ten blog od początku XD XDXDXDXDXDXDXDXDXD I nie żałuję~ katie V. (z lekcji matmy xd)

    OdpowiedzUsuń
  8. genialny ;)
    biedna Cami... ciekawe co sobie pomyśli...

    //Nati

    OdpowiedzUsuń