*Leon*
Nareszcie udało nam się znaleźć jakiś ślad w sprawie Violi. Nagle Cami, będąca na samym początku grupy, zatrzymała się.
-Tu ślad urywa się... -powiedziała
-Trzeba to nakręcić!!!-krzyknął Andres. Nałożył sobie sztuczne wąsy i wyjął z kieszeni kamerę. Zaczął mówić- Tam tam tam. Tu kończy się tajemniczy ślad tajemniczego zwierzęta z kołami!!! Co dalej???
-Andres!!! Uspokój się!!!-krzyknęła Fran.
-Czekajcie. Ja wiem gdzie jesteśmy. Tu gdzieś jest domek letniskowy Broda!!!- jest już ciemno zajdźmy do niego!!! -krzyknęła Camila.
-Tak masz rację- wtórowała jej Fran.
Zapukaliśmy w drzwi. Nikt nie otwierał. Odruchowo spojrzałem w okno. Zobaczyłem tam Lu i Violę??? Co to ma znaczyć?
-Ej, Fran tam stoi Viola.-szepnąłem do Włoszki.
-Masz rację. - po chwili potajemnie oddalili się od grupy.
-Jak się tam dostać? -myślałem na głos.
-Można by spróbować się tam wdrapać...
*Violetta*
Stałam przy oknie. Nagle zobaczyłam Leona na podwórku.
-Lu chodź tu szybko!-krzyknęłam szeptem.
-Boże!!! Tam jest Leon i Fran. -odpowiedziała Lu. Stanęła jak wryta i zrobiła przezabawną minę.
Zaczęłyśmy walić w szybę wybijając sygnał S.O.S. . Ale oni odeszli i...
************
Hejo.
Jak Wam się podoba?
Ostatnio pod rozdziałem 19 pojawił się tz. hejt. Proszę wszystkich, którzy mają zamiar tak pisać o powstrzymanie się, ponieważ takie komentarze są usuwane.
No to tyle.
Przynajmniej 10 komentarzy ----> next.
Besos
Tini<3
czwartek, 27 lutego 2014
wtorek, 25 lutego 2014
Rozdział XXII " Bo przecież zdrowie chorego jest najważniejsze "
*Federico*
Jestem strasznie niewyspany. Całą noc myślałem o Lu, Violi i Naty. Nie wierzę w to, że Ludmiła mogłaby zrobić coś tak okrutnego. Ona taka nie jest... Zasnąłem dopiero około 5 nad ranem, a wstałem o 8. Wcześnie... a mamy wakacje... Obudził mnie sms od Fran:
Narada w Resto!!! PILNE!!!
No więc przyjechałem jak najszybciej. Okazało się, że byłem na miejscu nawet przed Fran. Po chwili już byliśmy w komplecie.
-No więc dzwoniła Ludmła...-zaczęła Włoszka
-Co mówiła?-zapytał Maxi. Był dzisiaj wyjątkowo zdołowany.
- Non raccolse- powiedziała chyba celowo po włosku. Pewnie by nie zrozumieli... Ale ja mieszkałem 5 lat we Włoszech. Wszyscy patrzyli na nią. Ich wzrok mówił " Nie rozumiem... Wytłumacz"
-Fran mówi : "Nie odebrałam"- przetłumaczyłem.
-Dlaczego???-krzyknęli wszyscy naraz.
-Odpisałam jej...-po czym pokazała nam sms'a.
-I dobrze jej tak!!!-krzyknęła Camila- A tak w ogóle widział ktoś Brodweya?
Wszyscy zaprzeczyli.
-Trzeba do niej zadzwonić. Dare il tuo cellulare!!!- krzyknąłem. Tylko Fran zrozumiała. Podała mi komórkę. Dzwonię... Nie odbiera!!!- Nie odbiera!!! Idziemy ich szukać!!! Zniknęły w lesie!!! Do lasu!!!
Szukaliśmy, szukaliśmy. Dziewczyny marzły
robiło się ciemno, aż w końcu Andres krzyknął:
-Patrzcie. W tym lesie mieszkają takie dziwne zwierzęta. Takie z kołami!!!
Wszyscy się do niego zbiegli.
-Andres, to nie zwierzęta, to auto-powiedział Leon i zaśmiał się z Andresa.
-Na co czekamy?? W drogę!!!!-krzyknęła Camila i pobiegła za śladami.
-Attesa di Camila!*-krzyknęła Fran i pobiegła za nią. Nie zostało nam nic innego jak pobiec za nimi.
*Violetta*
Było coraz gorzej. Naty cały czas była nieprzytomna. Nie wierzę w to, że to Brod... On... Cami się załamie... Nagle drzwi otworzyły się. Stanął w nich... No właśnie kto?? Nie było widać jego twarzy. Chciałam wstać lecz on szybko położył na podłodze tacę z jedzeniem i wyszedł. Podeszłam bliżej.
-Lu? Śpisz?-zapytałam szeptem. Po dłuższej chwili doszła odpowiedź:
-Spałam. Co się stało???
-"Jedzenie" przyszło- powiedziałam widząc na talerzu jakąś papkę.
-Odechciało mi się jeść- powiedziała lekko obrzydzona Lu.
-Tak, masz rację. Zostawmy dla Naty. A my zjemy ten chleb. Bo przecież zdrowie chorego jest najważniejsze.-zaśmiałyśmy się.
-Boje się jak zareaguje Cami...-powiedziała Lu po posiłku.
-Ja też, ja też...
*************
Jest rozdział XXII. Bardzo mi się podoba nowy wygląd bloga, a Wam?
No to proszę o 9 komci i dodaję next. Ostatnio słabo Wam idzie z komentowaniem :( Ale to nic i tak Was kocham :*.
* Camila stój !
Besos
Tini
Jestem strasznie niewyspany. Całą noc myślałem o Lu, Violi i Naty. Nie wierzę w to, że Ludmiła mogłaby zrobić coś tak okrutnego. Ona taka nie jest... Zasnąłem dopiero około 5 nad ranem, a wstałem o 8. Wcześnie... a mamy wakacje... Obudził mnie sms od Fran:
Narada w Resto!!! PILNE!!!
No więc przyjechałem jak najszybciej. Okazało się, że byłem na miejscu nawet przed Fran. Po chwili już byliśmy w komplecie.
-No więc dzwoniła Ludmła...-zaczęła Włoszka
-Co mówiła?-zapytał Maxi. Był dzisiaj wyjątkowo zdołowany.
- Non raccolse- powiedziała chyba celowo po włosku. Pewnie by nie zrozumieli... Ale ja mieszkałem 5 lat we Włoszech. Wszyscy patrzyli na nią. Ich wzrok mówił " Nie rozumiem... Wytłumacz"
-Fran mówi : "Nie odebrałam"- przetłumaczyłem.
-Dlaczego???-krzyknęli wszyscy naraz.
-Odpisałam jej...-po czym pokazała nam sms'a.
-I dobrze jej tak!!!-krzyknęła Camila- A tak w ogóle widział ktoś Brodweya?
Wszyscy zaprzeczyli.
-Trzeba do niej zadzwonić. Dare il tuo cellulare!!!- krzyknąłem. Tylko Fran zrozumiała. Podała mi komórkę. Dzwonię... Nie odbiera!!!- Nie odbiera!!! Idziemy ich szukać!!! Zniknęły w lesie!!! Do lasu!!!
Szukaliśmy, szukaliśmy. Dziewczyny marzły
robiło się ciemno, aż w końcu Andres krzyknął:
-Patrzcie. W tym lesie mieszkają takie dziwne zwierzęta. Takie z kołami!!!
Wszyscy się do niego zbiegli.
-Andres, to nie zwierzęta, to auto-powiedział Leon i zaśmiał się z Andresa.
-Na co czekamy?? W drogę!!!!-krzyknęła Camila i pobiegła za śladami.
-Attesa di Camila!*-krzyknęła Fran i pobiegła za nią. Nie zostało nam nic innego jak pobiec za nimi.
*Violetta*
Było coraz gorzej. Naty cały czas była nieprzytomna. Nie wierzę w to, że to Brod... On... Cami się załamie... Nagle drzwi otworzyły się. Stanął w nich... No właśnie kto?? Nie było widać jego twarzy. Chciałam wstać lecz on szybko położył na podłodze tacę z jedzeniem i wyszedł. Podeszłam bliżej.
-Lu? Śpisz?-zapytałam szeptem. Po dłuższej chwili doszła odpowiedź:
-Spałam. Co się stało???
-"Jedzenie" przyszło- powiedziałam widząc na talerzu jakąś papkę.
-Odechciało mi się jeść- powiedziała lekko obrzydzona Lu.
-Tak, masz rację. Zostawmy dla Naty. A my zjemy ten chleb. Bo przecież zdrowie chorego jest najważniejsze.-zaśmiałyśmy się.
-Boje się jak zareaguje Cami...-powiedziała Lu po posiłku.
-Ja też, ja też...
*************
Jest rozdział XXII. Bardzo mi się podoba nowy wygląd bloga, a Wam?
No to proszę o 9 komci i dodaję next. Ostatnio słabo Wam idzie z komentowaniem :( Ale to nic i tak Was kocham :*.
* Camila stój !
Besos
Tini
poniedziałek, 24 lutego 2014
Przeczytaj całe!!! WAŻNE!!!
"Znacie aplikacje na smartfony i tablety typu "talking tom, Angieles i inni"?
Jeśli tak.
NIGDY PRZENIGDY NIE ŚCIĄGAJCIE TEGO A JEŚLI MACIE ŚCIĄGNIĘTE TO USUŃCIE
W talking Angieles.
Gdy przyjżycie się jej oczom widać tam jakiś pokój a czasami nawet i ludzi.
Aplikacja ta ma dostęp do aparatu, mikrofonu oraz kamerki BEZ twojego pozwolenia.
Cóż...
Ta sytuacja jest z każdym innym talikngiem.
Więc dobrze wam radzę.
Podczas zabaw na ekranie pojawia się czad i wtedy kroki i inne pierdłoy wypisują dziwne rzeczy i pytają was o inne,
W tym momęcie nie możemy opuścić aplikacji.
Więc jeśli jesteś blogerem i jeśli to czytasz, skopiuj to i wklej na swoją tablicę, a jeśli nie powiedz o tym znajomym...
Sama miałam te aplikacje i odrazu usunęłam.
Co zrobicie to wasza decyzja, ale sprawa jest poważna.
WAŻNE ŻEBY TA INFORMACJA DOTARŁA DO WSZYSTKICH!
Pod żadnym pozorem nie ściągajcie aplikacji "Talking Angela"!
Jest to "kot" z którym możesz rozmawiać i pisać. Są tam różne czynności i możliwości.
Jednak gdy przyjrzymy się oczom "Angeli" możemy ujrzeć człowieka lub grupę ludzi. Mają oni dostęp do twoich zdjęć, kamerek, A NAWET MOGĄ CIĘ NAMIERZYĆ.
"Kotka" w czasie rozmowy w pewnym momencie pyta się jak masz na imię, potem do jakiej chodzisz szkoły, gdzie mieszkasz.
HISTORIA PEWNEJ DZIEWCZYNY:
Dziewczyna grała sobie w "Talking Angela" a kot w pewnym momencie zapytał o jej adres. Podała jakiś zmyslony na co Angela rzekła "kłamiesz" a na ekranie pojawił się prawdziwy adres dziewczyny. Przerażona chciała wyłączyć grę. Kotek powiedział "Chcesz się wylogować? Nie uda ci się, do zobaczenia piękna". (dalsza część historii nie jest znana.)
Według mnie to przegięcie... NIE INSTALUJCIE TEGO! UDOSTĘPNIJ TO NA SWOJEJ TABLICY I UWAŻAJ...
To tył e z mojej strony.
Co do rozdziału to nie wiem kiedy bo teraz nie mam zbytnio głowy do pisania.
Przepraszam ale wiecie...
To tyle jeśli przeczytałeś skomentuj.
Nawet jak jesteś tu pierwszy raz to zostawa po sobie kropkę.
Chce wiedzieć ile ludzi się o tym dowiedziało.
Pozdrawiam, Buziak :*
Margaret :**"
Jeśli tak.
NIGDY PRZENIGDY NIE ŚCIĄGAJCIE TEGO A JEŚLI MACIE ŚCIĄGNIĘTE TO USUŃCIE
W talking Angieles.
Gdy przyjżycie się jej oczom widać tam jakiś pokój a czasami nawet i ludzi.
Aplikacja ta ma dostęp do aparatu, mikrofonu oraz kamerki BEZ twojego pozwolenia.
Cóż...
Ta sytuacja jest z każdym innym talikngiem.
Więc dobrze wam radzę.
Podczas zabaw na ekranie pojawia się czad i wtedy kroki i inne pierdłoy wypisują dziwne rzeczy i pytają was o inne,
W tym momęcie nie możemy opuścić aplikacji.
Więc jeśli jesteś blogerem i jeśli to czytasz, skopiuj to i wklej na swoją tablicę, a jeśli nie powiedz o tym znajomym...
Sama miałam te aplikacje i odrazu usunęłam.
Co zrobicie to wasza decyzja, ale sprawa jest poważna.
WAŻNE ŻEBY TA INFORMACJA DOTARŁA DO WSZYSTKICH!
Pod żadnym pozorem nie ściągajcie aplikacji "Talking Angela"!
Jest to "kot" z którym możesz rozmawiać i pisać. Są tam różne czynności i możliwości.
Jednak gdy przyjrzymy się oczom "Angeli" możemy ujrzeć człowieka lub grupę ludzi. Mają oni dostęp do twoich zdjęć, kamerek, A NAWET MOGĄ CIĘ NAMIERZYĆ.
"Kotka" w czasie rozmowy w pewnym momencie pyta się jak masz na imię, potem do jakiej chodzisz szkoły, gdzie mieszkasz.
HISTORIA PEWNEJ DZIEWCZYNY:
Dziewczyna grała sobie w "Talking Angela" a kot w pewnym momencie zapytał o jej adres. Podała jakiś zmyslony na co Angela rzekła "kłamiesz" a na ekranie pojawił się prawdziwy adres dziewczyny. Przerażona chciała wyłączyć grę. Kotek powiedział "Chcesz się wylogować? Nie uda ci się, do zobaczenia piękna". (dalsza część historii nie jest znana.)
Według mnie to przegięcie... NIE INSTALUJCIE TEGO! UDOSTĘPNIJ TO NA SWOJEJ TABLICY I UWAŻAJ...
To tył e z mojej strony.
Co do rozdziału to nie wiem kiedy bo teraz nie mam zbytnio głowy do pisania.
Przepraszam ale wiecie...
To tyle jeśli przeczytałeś skomentuj.
Nawet jak jesteś tu pierwszy raz to zostawa po sobie kropkę.
Chce wiedzieć ile ludzi się o tym dowiedziało.
Pozdrawiam, Buziak :*
Margaret :**"
Tak więc przestraszyłam się i postanowiłam umieść to na moim blogu.
A co do rozdziału tworzy się.
Besos
Tini
czwartek, 20 lutego 2014
Rozdział XXI "Nie pisz, nie dzwoń!!!"
*Violetta*
Bardzo się bałam. Jechaliśmy już około pół godziny. Pewnie wywożą nas poza miasto.
-Lu??? Jesteś przytomna???-zapytałam się jej bardzo, bardzo cicho.
-Tak. Naty???- nie usłyszałyśmy odpowiedzi. Czyli Natalia jest nieprzytomna, albo... Nie, nie chcę o tym myśleć. Nagle pojazd zatrzymał się.
*Fran*
Zobaczyłam chłopaków wychodzących z lasu. Zdziwiłam się, bo dziewczyn nie było.Podbiegłam do nich.
-Znaleźliście je?- zapytałam. "Chwila, chwila... To Ludmiła wymyśliła to wszystko!!! To było oszustwo! Ona porwała Violę!!! I ta cała jej przemiana w ogóle nie istniała? I Naty też!!! Nie spodziewałam się tego po niej!!!". Zaraz wytłumaczyłam chłopakom jak chciałyśmy ich nabrać.
-Super żart, tylko gdzie Viola, Lu i Naty?
-No właśnie, tu jest problem...-wytłumaczyłam im moje podejrzenia.
-Racja, nigdy nie wierzyłam w przemianę Ludmiły!!! Ale, że Naty???-krzyczała Cami
-Dobra, jest już późno chodźmy lepiej do domu...-powiedziałam.
-Szkoda...-westchnął Fede i wraz z Leonem poszli do domu.
*Leon*
Poszliśmy do domu. Weszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na moim łóżku.
-Ja jednak myślę, że to nie Lu...-powiedział Fede.
-Zakochałeś się w niewłaściwej osobie. Nie broń jej teraz!-odpowiedziałem-No a teraz do siebie, bo chcę spać!-dokończyłem i położyłem się. On wychodząc powiedział:
-Lu jest niewinna...
*Cami*
Ta Ludmiła jest nieobliczalna!!! Strasznie mnie denerwuje!!! Źle zrobiłam wierząc w tą całą jej przemiane!!! Ughhh!!! Weszłam do swojego pokoju. Pomyślałam o Violi. Nie wytrzymałam i zaczęłam rzucać poduszkami, książkami - wszystkim. Do mojego pokoju wpadła mama:
-Co tu się dzieje?
-Nic-odpowiedziałam i mama wyszła.
Postanowiłam wyżalić się Brodweyowi. Zadzwoniłam do niego. Nie odbiera! Zadzwonię jeszcze raz.
-Halo, cześć. Nie uwierzysz co się dzisiaj stało. Porwali Violę!!! I za tym wszystkim stoi Lu!!!
-Cześć, nie mogę za bardzo gadać... -Brod chodź!!! Musisz mi pomóc!! Z kim rozmawiasz-usłyszałam w tle jakieś głosy.
-Kto tam jest?
-Nikt... Znaczy mój tata... Nie mogę rozmawiać... Pa!!!!
-Ale....
Rozłączył się!!! Jak on śmiał!!! Jutro się z nim policzę!!! Po chwili zasnęłam.
*Następnego dnia*
*Ludmiła*
Wczoraj, gdy ten wóz się zatrzymał wnieśli nas do jakiegoś pokoju. Nie była to piwnica tylko normalny pokój. Ściany były pomalowane na ciemny fiolet i w kącie stało łóżko podobne do szpitalnego. Obok stała malutka szafka nocna.
-Dziewczyny!!! Nie zabrali mi telefonu!!!-powiedziałam szeptem
-Super!!! Zadzwoń do kogoś!!!-powiedziała do mnie Viola wkładająca na łóżko nadal nieprzytomną Naty. Nagle uświadomiłam sobie, że nie mam nic na koncie... Mogę dzwonić tylko na telefony które są w mojej sieci... To tylko Fran, Viola i Cami... Dzwonię do Fran. Nie odbiera!!! Nie odbiera!!! Po chwili dostałam od niej sms:
Nie wiem czego od nas chcesz!!! Porwałaś Violę!!! Czego chcesz więcej!? Nie pisz, nie dzwoń!!! Oddaj Violę i znikaj!!! Nikt już nie uwierzy w twoją przemianę!!!
Francesca
Pokazałam to Violi.
-Nie tylko nie to!-krzyknęła Viola.
Do naszego "pokoju" wpadł... Brodwey? Co to ma znaczyć?
-Oddawaj to!!!-wyrwał mi telefon i wyszedł...
********************
Tam tam tam.
Nikt nie zgadł =D
Nie było 10 komentarzy, ale chcę nadrobić stracony czas.
Tutaj jednak będę czekać na 10 kom.
Proszę komentujcie.
Ten rozdział dedykuje pewnemu anonimkowi, który ostatnio bardzo długo skomentował i dał mi pomysł na następne 3 rozdziały. No a teraz wykreślanka:
Besos
Tini
Bardzo się bałam. Jechaliśmy już około pół godziny. Pewnie wywożą nas poza miasto.
-Lu??? Jesteś przytomna???-zapytałam się jej bardzo, bardzo cicho.
-Tak. Naty???- nie usłyszałyśmy odpowiedzi. Czyli Natalia jest nieprzytomna, albo... Nie, nie chcę o tym myśleć. Nagle pojazd zatrzymał się.
*Fran*
Zobaczyłam chłopaków wychodzących z lasu. Zdziwiłam się, bo dziewczyn nie było.Podbiegłam do nich.
-Znaleźliście je?- zapytałam. "Chwila, chwila... To Ludmiła wymyśliła to wszystko!!! To było oszustwo! Ona porwała Violę!!! I ta cała jej przemiana w ogóle nie istniała? I Naty też!!! Nie spodziewałam się tego po niej!!!". Zaraz wytłumaczyłam chłopakom jak chciałyśmy ich nabrać.
-Super żart, tylko gdzie Viola, Lu i Naty?
-No właśnie, tu jest problem...-wytłumaczyłam im moje podejrzenia.
-Racja, nigdy nie wierzyłam w przemianę Ludmiły!!! Ale, że Naty???-krzyczała Cami
-Dobra, jest już późno chodźmy lepiej do domu...-powiedziałam.
-Szkoda...-westchnął Fede i wraz z Leonem poszli do domu.
*Leon*
Poszliśmy do domu. Weszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na moim łóżku.
-Ja jednak myślę, że to nie Lu...-powiedział Fede.
-Zakochałeś się w niewłaściwej osobie. Nie broń jej teraz!-odpowiedziałem-No a teraz do siebie, bo chcę spać!-dokończyłem i położyłem się. On wychodząc powiedział:
-Lu jest niewinna...
*Cami*
Ta Ludmiła jest nieobliczalna!!! Strasznie mnie denerwuje!!! Źle zrobiłam wierząc w tą całą jej przemiane!!! Ughhh!!! Weszłam do swojego pokoju. Pomyślałam o Violi. Nie wytrzymałam i zaczęłam rzucać poduszkami, książkami - wszystkim. Do mojego pokoju wpadła mama:
-Co tu się dzieje?
-Nic-odpowiedziałam i mama wyszła.
Postanowiłam wyżalić się Brodweyowi. Zadzwoniłam do niego. Nie odbiera! Zadzwonię jeszcze raz.
-Halo, cześć. Nie uwierzysz co się dzisiaj stało. Porwali Violę!!! I za tym wszystkim stoi Lu!!!
-Cześć, nie mogę za bardzo gadać... -Brod chodź!!! Musisz mi pomóc!! Z kim rozmawiasz-usłyszałam w tle jakieś głosy.
-Kto tam jest?
-Nikt... Znaczy mój tata... Nie mogę rozmawiać... Pa!!!!
-Ale....
Rozłączył się!!! Jak on śmiał!!! Jutro się z nim policzę!!! Po chwili zasnęłam.
*Następnego dnia*
*Ludmiła*
Wczoraj, gdy ten wóz się zatrzymał wnieśli nas do jakiegoś pokoju. Nie była to piwnica tylko normalny pokój. Ściany były pomalowane na ciemny fiolet i w kącie stało łóżko podobne do szpitalnego. Obok stała malutka szafka nocna.
-Dziewczyny!!! Nie zabrali mi telefonu!!!-powiedziałam szeptem
-Super!!! Zadzwoń do kogoś!!!-powiedziała do mnie Viola wkładająca na łóżko nadal nieprzytomną Naty. Nagle uświadomiłam sobie, że nie mam nic na koncie... Mogę dzwonić tylko na telefony które są w mojej sieci... To tylko Fran, Viola i Cami... Dzwonię do Fran. Nie odbiera!!! Nie odbiera!!! Po chwili dostałam od niej sms:
Nie wiem czego od nas chcesz!!! Porwałaś Violę!!! Czego chcesz więcej!? Nie pisz, nie dzwoń!!! Oddaj Violę i znikaj!!! Nikt już nie uwierzy w twoją przemianę!!!
Francesca
Pokazałam to Violi.
-Nie tylko nie to!-krzyknęła Viola.
Do naszego "pokoju" wpadł... Brodwey? Co to ma znaczyć?
-Oddawaj to!!!-wyrwał mi telefon i wyszedł...
********************
Tam tam tam.
Nikt nie zgadł =D
Nie było 10 komentarzy, ale chcę nadrobić stracony czas.
Tutaj jednak będę czekać na 10 kom.
Proszę komentujcie.
Ten rozdział dedykuje pewnemu anonimkowi, który ostatnio bardzo długo skomentował i dał mi pomysł na następne 3 rozdziały. No a teraz wykreślanka:
Besos
Tini
wtorek, 18 lutego 2014
Rozdział XX "Dobrze tylko się uspokój"
*Violetta*
Byłam na na nich ogromnie zła. Nie wiem co im strzeliło do głowy.
- Fran to jaki im wkręcimy kawał ? - zapytałam się
- No nie wiem. Trzeba zacząć ruszyć naszą mózgownicą.- powiedziała
- Mam pewien pomysły. - powiedział Lu
- Jaki ? - zapytała rudowłosa dziewczyna
-Chodźcie to wam opowiem. - powiedziała Lu
Poszłyśmy za nią.Cały spacer opowiadała nam ten plan.
-Sama nie wiem. - powiedziałam do Fran
- Viola to genialny pomysł. - powiedziała radośnie
- Ale to trochę niebezpieczne. - powiedziałam martwiąc się
- Trzymaj telefon dopóki ci nie podam sygnału to nic z tym telefonem nie robisz, jak ci dam sygnał to wykręcasz numer. - powiedział stanowczo do mnie Lu
- Dobrze. Tylko się uspokój. - powiedziałam trochę smutna. Poszłyśmy na miejsce zaplanowanej akcji.
Nie miałam nic do roboty. Tylko kazano mi trzymać ten telefon. .
Zobaczyłam sygnał od Fran. Musiałam wykręcić ten numer.
- Leon. Mam kłopoty. - powiedziałam przestraszona
- Gdzie jesteś? - zapytał się przestraszony
- Ul. Słoneczna20. - powiedziałam
- Schowaj się gdzieś. A ja tam jadę z chłopakami. - powiedział i po tym się rozłączył
Schowałam się tak jak powiedział. Nagle widzę wóz Fede. Dziewczyny mnie poinformowały, że wszystko jest na miejscu.
- Wszystkie mnie słyszą? - powiedziała Lu -zaczynamy akcję!!!
Wyszłam zza krzaków prowadzona przez Ludmiłę i Naty. Miałam związane ręce, porwane ubranie, zaklejone usta. Oczywiście to wszystko było wcześniej ustawione. Zaczęłam się lekko szarpać. Szłyśmy w kierunku lasu. Obejrzałam się. Zobaczyłam biegnących w naszą stronę Leona, Marco, Maxiego, Andresa i Fede.
-Oni tu biegną- szepnęłam do Lu
-Spokojnie-powiedziała. Po chwili leżałyśmy w krzakach. Blondynka przykryła nas wcześniej przygotowanymi liśćmi.
-Widzę, że przewidziałaś...-powiedziałam do nie lecz mi przerwała.
-Ciii!!!!-uciszyła mnie dosyć stanowczo. Widać było, że bardzo zaangażowała się w ten psikus. Zapadał zmrok. Chłopaki dopiero przed chwilą zrezygnowali z poszukiwań.
-Dobra możemy już wracać!-krzyknęła uradowana Lu.
-Na pewno?-odezwał się znajomy mi głos.
-Chyba jednak nie...-powiedział drugi, również brzmiący znajomo głos.
Odwróciłyśmy się. Zobaczyłyśmy dwóch mężczyzn w kominiarkach. Rzucili się na nas. Zaczęłyśmy się z nimi szarpać. Poczułam linę na moim ciele. Po chwili wraz z dziewczynami leżałam w bagażniku jakiegoś samochodu...
*********************
No i jest tak długo wyczekiwany rozdział dwudziesty. Dzisiaj jeszcze wrzucę na bloga OS, który zajął trzecie miejsce na tym blogu : leonetaaqq.blogspot.com
Rozdział dedykuję Wam wszystkim.
No a teraz wykreślanka, w kom. piszcie co odpada:
Jak myślicie kto był tymi napastnikami?
Czekam na 10 komentarzy i dodaje nexta.
Besos
Tini
Poszłyśmy za nią.Cały spacer opowiadała nam ten plan.
-Sama nie wiem. - powiedziałam do Fran
- Viola to genialny pomysł. - powiedziała radośnie
- Ale to trochę niebezpieczne. - powiedziałam martwiąc się
- Trzymaj telefon dopóki ci nie podam sygnału to nic z tym telefonem nie robisz, jak ci dam sygnał to wykręcasz numer. - powiedział stanowczo do mnie Lu
- Dobrze. Tylko się uspokój. - powiedziałam trochę smutna. Poszłyśmy na miejsce zaplanowanej akcji.
Nie miałam nic do roboty. Tylko kazano mi trzymać ten telefon. .
Zobaczyłam sygnał od Fran. Musiałam wykręcić ten numer.
- Leon. Mam kłopoty. - powiedziałam przestraszona
- Gdzie jesteś? - zapytał się przestraszony
- Ul. Słoneczna20. - powiedziałam
- Schowaj się gdzieś. A ja tam jadę z chłopakami. - powiedział i po tym się rozłączył
Schowałam się tak jak powiedział. Nagle widzę wóz Fede. Dziewczyny mnie poinformowały, że wszystko jest na miejscu.
- Wszystkie mnie słyszą? - powiedziała Lu -zaczynamy akcję!!!
Wyszłam zza krzaków prowadzona przez Ludmiłę i Naty. Miałam związane ręce, porwane ubranie, zaklejone usta. Oczywiście to wszystko było wcześniej ustawione. Zaczęłam się lekko szarpać. Szłyśmy w kierunku lasu. Obejrzałam się. Zobaczyłam biegnących w naszą stronę Leona, Marco, Maxiego, Andresa i Fede.
-Oni tu biegną- szepnęłam do Lu
-Spokojnie-powiedziała. Po chwili leżałyśmy w krzakach. Blondynka przykryła nas wcześniej przygotowanymi liśćmi.
-Widzę, że przewidziałaś...-powiedziałam do nie lecz mi przerwała.
-Ciii!!!!-uciszyła mnie dosyć stanowczo. Widać było, że bardzo zaangażowała się w ten psikus. Zapadał zmrok. Chłopaki dopiero przed chwilą zrezygnowali z poszukiwań.
-Dobra możemy już wracać!-krzyknęła uradowana Lu.
-Na pewno?-odezwał się znajomy mi głos.
-Chyba jednak nie...-powiedział drugi, również brzmiący znajomo głos.
Odwróciłyśmy się. Zobaczyłyśmy dwóch mężczyzn w kominiarkach. Rzucili się na nas. Zaczęłyśmy się z nimi szarpać. Poczułam linę na moim ciele. Po chwili wraz z dziewczynami leżałam w bagażniku jakiegoś samochodu...
*********************
No i jest tak długo wyczekiwany rozdział dwudziesty. Dzisiaj jeszcze wrzucę na bloga OS, który zajął trzecie miejsce na tym blogu : leonetaaqq.blogspot.com
Rozdział dedykuję Wam wszystkim.
No a teraz wykreślanka, w kom. piszcie co odpada:
Jak myślicie kto był tymi napastnikami?
Czekam na 10 komentarzy i dodaje nexta.
Besos
Tini
sobota, 15 lutego 2014
Dwumiesięcznica bloga !!!!!!!!!!!!!!!!!
Godzina 22.00- właśnie o tej godzinie Wasza "kochana" Tini obudziła się, że dzisiaj 15.02 upływają 2 miesiące tego oto bloga.
A tak na serio. Wow!!! Dwa miesiące już jestem z Wami. Oto kilka statystyk:
A tak na serio. Wow!!! Dwa miesiące już jestem z Wami. Oto kilka statystyk:
Liczba wyświetleń według kraju
Wpis | Liczba wyświetleń | ||||||||||||||||||||
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
| |||||||||||||||||||||
Ktoś wie co to za państwo- Bangladesz? xD
A teraz wykreślanka:
No i co do rozdziału- mam malutkie problemy z jego napisaniem. Jest połowa napisana, ale jakby... no .... mam pomysła na napisanie reszty, ale jednak nie piszę bo jest mi strasznie ciężko... No tak, ja i moje dziwaczne problemy...
No to do jutra.
Postaram się jak najszybciej dodać rodział.
Tini
|
Subskrybuj:
Posty (Atom)